Geoblog.pl    deryngs    Podróże    Na Końcu Świata    Tranzyt - z Nanning do Hanoi (Wietnam). Ostatni przystanek w Chinach! Jeszcze tu wrócimy ;)
Zwiń mapę
2011
03
gru

Tranzyt - z Nanning do Hanoi (Wietnam). Ostatni przystanek w Chinach! Jeszcze tu wrócimy ;)

 
Chiny
Chiny, Nanning
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19518 km
 
2011-12-03 do 04

Chiny, Nanning



Nanning jest naszym ostatnim przystankiem w Chinach. Tak jak w Indiach czas leciał powoli, tak tutaj prawie miesięczny pobyt minął w mgnieniu oka. Szkoda nam stąd wyjeżdżać - Chiny to obłędny, acz sympatyczny kraj. Panujące tu klimaty pogodowo - zwiedzaniowo - organizacyjne przypadły nam do gustu i z przyjemnością przylecimy (albo przyjedziemy) tu ponownie.



Podczas następnej wycieczki dookoła świata chcemy wjechać do Chin pociągiem transsyberysjkim i uderzyć głównie w okolice tybetu. Po drodze oczywiście zobaczymy Mongolię i kawałek Rosji. Definitywnie nie ominiemy także Nepalu - żałujemy, że podarowaliśmy sobie spędzenie dwóch czy trzech tygodni w górach. Fajnie by było odwiedzić także Koreę i Amerykę Południową, Meksyk i gwóźdź programu, czyli Japonię :) W Japonii chcemy spędzić trochę czasu, więc zarezerwujemy tam przynajmniej miesiąc. Czas wycieczki wycyrklujemy tak, żeby trafić na okres kwitnącej wiśni - Sakura (kwiecień). Dobrze mieć marzenia, nie? Anyway, wiemy chociaż na co odkładać sianko ^^



W Nanning korzystaliśmy z CouchSurfing'owej uprzejmości Tiantiana Xie - jednego z czterech w okolicy i tysiąca w całych Chinach studenta filozofii zachodu. Doświadczenie było nieco inne niż dotychczas, gdyż poza Tiantianem w mieszkaniu byli także jego przemili rodzice. Tatuś to naukowiec - wykładowca Chemii na uniwerku. A mamusia nie wiemy co robi, ale dobrze gotuje i jest ultra spoko :)



Podczas naszego pobytu w Nanning Tiantian miał hostować innych ludzi. Mieliśmy spać u jego 90-letniego (serio) dziadka. Ludziska mieli przyjechać z Guilin, ale tak im się tam spodobało, że postanowili ominąć Nanning i zostać w Guilin dłużej. Nie dziwimy im się wcale ;)



Przyjechaliśmy do domku Państwa Xie chwilę po 21szej. Nie odmówiliśmy sobie jesio krótkiej wycieczki po kampusie uniwersytetu przed spaniem ;] Aby doświadczenie miało bardziej akademicki wydźwięk, pierdolnęliśmy sobie po zimnym piwku z marketu na ulicy. A co :)



Studenci w Chinach są wylajtowani. Trafiliśmy na koncert top 10 studenckich gwiazd pop, lekcje tańca na ulicy i ćwiczenia choreografii tanecznej na schodach jednego z budynków. Bawią się przednio i nie chleją przy tym browara. Dziwni są hrhr. U nas co dwa dni impreza, u nich sobie tańczą i śpiewają. Można i tak :)



Poszliśmy spać przed północą, wstaliśmy przed 11stą. O 7:30 byliśmy siku. Tato Xie już nie spał i pobiegł obudzić Tiantiana. Ten biedny wstał i ubrał się, żeby dotrzymać nam towarzystwa, ale bezczelnie wróciliśmy do wyra, więc zamulał sam przy stole mweheh. Musieliśmy się wyspać, ponieważ następne dwie noce śpimy w pociągach. Najpierw z Nanning do Hanoi w Wietnamie, potem z Hanoi do Hue. W Hanoi nie planujemy zostać ani jednej nocy, bo zamiast siedzieć w śmierdzącym mieście, wolimy udać się do spokojniejszych i przyjemniejszych miejsc :)



Na śniadanie wcięliśmy kanapki przygotowane jeszcze w Guilin. Pyszne. Na lunch zarzuciliśmy na ruszt domowe dumplingsy. Pani domu dała nam szkołę robienia najbardziej popularnej w Chinach potrawy. Wiemy już co wrzucić do środka przygotowując farsz wołowy, wieprzowy i warzywny. Umiemy także zawijać pierożki w chińskim stylu lol :]



Pierwszy raz w Chinach mieliśmy przyjemność wciągnięcia domowego jedzenia. Jak dla mnie było pyszne. Magda trochę narzekała że zapach nie taki, ale i tak zjadła z 20 sztuk hyhyh.



Pierwszy raz też zostaliśmy poczęstowani pełnoprawnym obiadem u hostów. Państwo Xie wykazali się gościnnością i klasą, która jest rzadkością na światową skalę. Pewnie mają słowiańskie korzenie :p



Jedziemy sobie teraz sleeperem do Hanoi. Stoimy już z półtorej godziny na granicy z Wietnamem. Dochodzi powoli północ, więc wypada się walnąć spać niedługo :) Mieliśmy dylemat w sprawie wyboru transportu. Można jechać pociągiem lub busem. Cena jest taka sama (Y160 na osobę), zdecydowaliśmy się na pociąg. Lajtowo da się przespać - pościel jest czysta, wyra wygodne i ludzi niewiele. Polecamy pociąg (T8701) z czystym sumieniem. Jedyna niedogodność jest taka, że przed i po północy trzeba ruszyć zad z wyra i przejść odprawę celną. Nie jest to takie złe, byliśmy tacy zaspani że ledwo pamiętamy akcję wyjścia z pociągu :)



POGODA:

Ładna :) 24/10 i słońce.



PODLICZENIE KOSZTÓW (dla dwóch osób):

- Taxi dworzec - Tiantian: Y10

- Pociąg Nanning - Hanoi: Y320

- Zakupki (3x mały chleb, 5 jajek, serek twarogowy, 4 pomidory, sałata, szczypiorek, kiełki bambusa, pasta do zębów, żel pod prysznic, woda, sok pomarańczowy, 3 browarki, owoce, pierdoły): Y100

- Taxi Tiantian - dworzec: Y10



Łącznie: Y440





Na koniec kilka chińskich faktów i przemyśleń:



- Chiny są świetnym miejscem na wakacje, acz miesiąc tutaj to za mało :)



- Chińczycy są bardzo sympatyczni, pomocni i stylowi, ale prawie nikt nie gada po angielsku (Szanghaj jest tu wyjątkiem). Chińska karta sim z dostępem do neta i Google Translator na wagę złota.



- Komercyjne nawigacje w większości przypadków nie oferują chińskich map. Polecam bardzo gorąco aplikację idealną do nawigowania po mieście - OsmAnd na Androida. Można korzystać online (niewielka transmisja danych - mapy wektorowe) lub można zassać mapy i poi do użytku offline. Na początku aplikacja może się wydawać mało intuicyjna i toporna, ale po kilku godzinach używania okazuje się genialna. W razie problemów śmiało piszcie!



- W Chinach jest bezpiecznie i nikt nie kradnie (oczywiście, jak wszędzie można trafić na dupka lub złodzieja). Nie należy zostawiać ostrożności w domu jadąc gdziekolwiek.



- Ich komunizm i nasz komunizm to inne bajki.



- Mimo teoretycznie dość niskich zarobków, nie ma żuli więcej niż w Europie.



- Rząd jest głupi i w głupi sposób ogranicza nieudolnie wolność obywateli (cenzura Internetu i mediów - Facebook, Youtube, Google Maps, część Android Market i bardzo wiele innych). Łatwo to obejść, używając VPN. Oszczędzę Wam poszukiwań i zdradzę, że w Chinach całkowicie zablokowane są pure protokoły PPTP oraz L2TP. Za to L2TP/IPsec działa. Testowałem z serwisem PureVPN i niemieckimi serwerami ^^



- Ludzie faszerowani są tandetną prorządową propagandą. Wszystko co nasze jest najlepsze, jesteśmy wielcy, mądrzy, rozwinięci, mamy zaawansowane technologie. W rzeczywistości jednak liczy się tu tylko szybka kasa, nikt nie myśli długodystansowo. Technologie są kradzione od innych państw i w niebezpieczny i czasem nierozsądny sposób wdrażane do użytku (Bullet Train i inne wypadki). Chińczycy pracują bardzo niewydajnie i potrzebują przysłowiowego trzymania za mordę, żeby wyrobić najcieńsze normy.



- Totalny brak regulacji emisji toksyn wpływa na niewyobrażalne zanieczyszczenie powietrza. W rzeczywistości jakieś tam regulacje są, ale nikt tego nie przestrzega. Można otworzyć fabrykę, truć ludzi, a jak wyjdzie to na jaw to zapłacić drobne komu trzeba i można truć dalej :)



- Kupno i używanie nowych spalinowych pojazdów jednośladowych jest zabronione przez prawo. Dopuszcza się sprzedaż tylko motorów i skuterów elektrycznych.



- Mimo, iż elektryczne jednoślady wyglądają w większości przypadków identycznie jak spalinowe oraz są od nich często szybsze, nie trzeba mieć na nie żadnego prawa jazdy ani nie ma też ograniczeń wiekowych lol!



- Kierując pojazdem, w przypadku wypadku taniej i lepiej jest zabić ofiarę, aniżeli trwale ją okaleczyć ;)



- Planując ponownie trasę w Chinach, ominęlibyśmy Wuhan i Changshę, za to pojechalibyśmy na południowy zachód lub dłużej pokręcili się wokół guilińskich wiosek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
wnieznane
wnieznane - 2011-12-08 13:54
Fajnie są te wasze rozliczenia kosztów. Dużo to może pomóc planującym podobną podróż. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś na tym portalu tak to sumiennie robił .Za te rozliczenia powinniście otrzymać Geoblogowskiego Pulitzera... no chyba, że podróżujecie z księgową o której nie wspomnieliście :) Powodzenia w Wietnamie!
 
geminus
geminus - 2011-12-08 17:44
Dobrze robicie ze chcecie olac Hanoi. To paskudne miasto. Hue jest zdecydowanie ciekawsze. Polecam sklepiki z obrazami z jedwabiu zlokalizowane nad rzeka. Wrazenia niezapomniane. Pociag do Hue jedzie 16 godzin wiec wezcie cos do jedzenia. Jadlo jakie daja w pociagu jest nie do zjedzenia. Uwazajcie zeby nie wcisneli wam miejsc w przedziale na samej gorze bo tam jest tak malo miejsca ze nie mozna sie obrocic a wentylatory prawie was stamtad wywieja. Pozdrawiam.
 
deryngs
deryngs - 2011-12-09 03:31
Staramy się wrzucać informacje, które nam było ciężko znaleźć samemu planunąc wycieczkę ;)

Niestety wpisy na blogu mają kilka dni opóźnienia. Czytając Twój komentarz na temat wietnamskiego sleepera, już byliśmy w Hue hehe.

Wzięliśmy dużo dobrego żarcia, to dobra rzecz :) Zabookowaliśmy też bilety do Hue oraz dalej do Nha Trang na upper hard sleeper heheh. Miejsca nie ma za wiele, ciężko się tam wspiąć i ruszyć, wywiało nas jak na biegunie, ale za to byliśmy nad tym całym karcianym towarzystwem spod ciemnej gwiazdy. Sam nie wiem które wyro jest najlepsze. Dolne na bank nie, zastanawiam się nam środkowym ewentualnie :)

Pozdrawiamy!
 
 
deryngs
deryngs
Magda i Maciek
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 82 wpisy82 170 komentarzy170 2814 zdjęć2814 51 plików multimedialnych51
 
Nasze podróże
12.10.2011 - 16.04.2012
 
 
17.08.2013 - 02.09.2013