Geoblog.pl    deryngs    Podróże    Na Końcu Świata    Flag Tower, Nine Holly Cannons, To Mieu Temple, Dien Tho i Truong San Residence, Forbidden Purple City, Royal Theatre, Dieu De i Cua Ong Pagoda - deszczowe zwiedzanie
Zwiń mapę
2011
06
gru

Flag Tower, Nine Holly Cannons, To Mieu Temple, Dien Tho i Truong San Residence, Forbidden Purple City, Royal Theatre, Dieu De i Cua Ong Pagoda - deszczowe zwiedzanie

 
Wietnam
Wietnam, Huế
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20380 km
 
2011-12-06 do 08

Wietnam, Hue



Hue jest w porządku. Umiarkowanie czyste i dość spokojne. Dookoła znajdują się pagody, pałace, świątynie i wszystkie inne ładne rzeczy, których nie zabrała wojna.



Początków Hue można szukać w roku 1687 i mieście Phu Xuan, które to w 1744 zostało stolicą południowo - centralnego Wietnamu. Phu Xuan za panowania Lordów Nguyen w 1786 znalazło się pod trwającą 16 lat okupacją Rebeliantów Tay Son. Będący wówczas u władzy Nguyen Anh zapoczątkował panowanie Dynastii Nguyen poprzez autokoronację i nazwanie się Cesarzem Gia Long. Teoretyczne panowanie Dynastii zakończyło się dopiero w 1945. W 1885, na 16 lat przed urodzeniem mojej prababci, młodziutki trzynastoletni Cesarz Ham Nghi oraz jego doradcy sprzeciwili się francuskim działaniom militarnym w Tonkin. Wietnamczycy, mimo znacznej przewagi liczebnej Francuzów, rozpoczęli atak. Tak rozsądne i strategicznie wyczesane działania doprowadziły do wygnania młodego cesarza do Afryki.



Stosunkowo niedawno, bo w 1968 roku właśnie w Hue miały miejsce najbardziej krwawe walki. Poza "usuwaniem niechętnych do współpracy" ludzi ze stanowisk, w 3,5 tygodnia zastrzelono miejską elitę w liczbie 2500 osób. Rozstrzelani zostali księża, bogaci kupcy, pracownicy rządowi oraz inteligencja. W Hue zginęło 10 tysięcy osób, z czego 400 wietnamskich żołnierzy i 150 amerykańskich Marines. Reszta ofiar to w dużej mierze cywile. Mając na uwadze ciężką historię miasta, Wietnamczykom należy się duży respect za to, jak Hue (i pewnie inne podobne miejsca) wygląda w dniu dzisiejszym.



Wracamy do relacji.



Tak jak umówiliśmy się z paziem, przed dworcem czekał na nas kierowca. Ładną nową busowatą Toyotą zabrał nas do hotelu Ngoc Binh.



Start wywodu na temat wielkości miast: na mapie dystans wydawał się spory (pół miasta), ale tak naprawdę to nie więcej niż 20 minut piechotką. Miasta są tutaj znacznie mniejsze niż w Chinach. W Hanoi mieszka niecałe 4 mln ludzi. W Pekinie 5x więcej. W Hue jest około 350 tysięcy. W Chinach na tej samej samej powierzchni mieszkałby przynajmniej milion. 350 tysięcy w mieście w Wietnamie to wielkościowo pewnie podobnie do 150 - tysięcznego miasta w Polsce ;) Koniec wywodu ^^



Dodatkowo oryginalnym zjawiskiem w Hue jest ruch uliczny oraz ilość i różnorodność hoteli i restauracji. 90% pojazdów stanowią motory i skutery. Aut prawie nie ma. Hotel można znaleźć dosłownie co 50 metrów. Od backpackerskiego hostelu po pięciogwiazdkowe wypasy. Restauracji także jest pełen przekrój.



Dojechaliśmy do Ngoc Binh. Hotel wydaje się być w porządku. Pokoje dość czyste, kible tak samo, lekki smrodzik (jak to w Azji). W pokoju wifi i lodówka. Czego chcieć więcej za $8 ;) Bierzemy od ręki i nie zawracamy sobie gitary dalszymi poszukiwaniami. Jest już południe zatem nie planujemy na dzisiaj większych zwiedzaniowych przedsięwzięć. Zamiast tego ruszamy w poszukiwaniu obiadu, pralni i supermarketu. Chcemy kupić dobre i tanie backpackerskie śniadanie na jutro ;)



W hotelu naprzeciw naszego dysponują wielką pralką i wielką suszarką. Cena za prańsko jest niezła - $1 za kilogram rzeczy. W cenie jest pranie, zmiękczanie, suszenie i prasowanie. Wypas. Nazbieraliśmy prawie 5 kg prania, więc portfel schudł o pięc dolców.



Teraz czas na jedzonko :) Przeszliśmy przez kilka knajp bacznie sprawdzając menu w każdej z nich. Wleźliśmy do małej sosnowej dziury z przystępnymi cenami. Pani przy wejściu gwarantowała ogromne porcje i wytworne smaki. Spróbowaliśmy wietnamskie curry z tofu, ryżem i warzywami, frytki i mieszaną suróweczkę. Przede wszystkim porcje były za małe. Może mały bambus się naje do syta, ja jednak ledwo połechtałem podniebienie. Curry było jadalne, frytki gówniane, surówka z dupy. Ogółem 3 na 10. Jakby nie było sosów, to miałbym problem ze zjedzeniem tego szajsu ;)



A teraz pora na poszukiwanie supermarketu. Idziemy wzdłuż jednej ulicy, nie ma ani sklepu, ani supermarketu. Przy drugiej ulicy to samo. Jedzenia nie można kupić, za to nie ma najmniejszych problemów z kupnem marihuany ;) Co skrzyżowanie stoi jakiś Stefan na motorze. Najpierw pyta czy nie potrzebujesz transportu, później po cichaczu proponuje zielsko :] Jeden z dealerów wskazał nam drogę do marketu. Oby mu Bozia wielkie plony zesłała hrhr.



W markecie kupiliśmy bagietkę, warzywa, owoce, ciasteczka, piciu i tuńczyka. Pychota. Korzystając też z okazji, wzięliśmy nowe kubki i baterie do helikopterka :) Poobiedni niedosyt dopchaliśmy ciastkami i szczęśliwi poszliśmy do hotelu spać. Fajne jest to, że w Wietnamie jedzonko jest przynajmniej o 30% tańsze niż w Chinach. Ogólne wszystkie ceny plasują się pomiędzy Indiami, a Chinami.



Następnego dnia, ciekawi historycznej spuścizny zdecydowaliśmy się odwiedzić Cytadelę, której budowa rozpoczęła się w 1804 za panowania Cesarza Gia Long'a. W okolicy do zobaczenia jest z 15 różnych rzeczy. Wszystkie wrzucam do GPSa i ruszamy.



Najpierw idziemy do Flag Tower - najwyższej wietnamskiej wieży flagowej liczącej 37 metrów wysokości. Bidna flaga została zniszczona 4 razy w przeciągu 130 lat. Aby scenariusz się nie powtórzył, z obu stron flagi postawione zostały wielkie 10 - tonowe armaty (9 sztuk). Armaty te, zwane Nine Holly Cannons, są naszym następnym przystankiem.



Po przejściu przez wewnętrzne mury przeszliśmy przez odremontowany kompleks świątynny To Mieu Temple, dedykowany cesarzom Nguyen. Udaliśmy się też do rezydencji Dien Tho z salą audiencyjną Matki Królowej Dynastii Nguyen oraz do Truong San Residence.



Poszliśmy do Forbidden Purple City - miejsca zarezerwowanego tylko dla Cesarza, rodziny i eunuchów. Chińskie Zakazane Miasto było eleganckie, mamy nadzieję że tutaj będzie podobnie :) I generalnie było. Z tym, że 100 lat temu hehe. Sam fakt, że jest to twierdza w twierdzy jest spoko. Niestety podczas wojen miasto zostało prawie kompletnie zniszczone. Ostało się tylko kilka budynków. Forbidden Purple City to teraz głównie ruiny porośnięte łąkową roślinnością.



Ostatnie dwa miejsca odwiedzone tego dnia to Royal Theatre z 1826 oraz Thai Hoa Palace. Pałac Ekstremalnej Harmonii (Thai Hoa Palace) wybudowany został w 1803 i używany był jako miejsce do odprawiania ważnych ceremonii, przykładowo takich jak koronacja.



Łażenie po pałacykach i innych budyneczkach zajęło nam prawie cały dzień. Na dzisiaj mamy dość. Wracamy w hotelową dzielnicę, wcinamy kolejny gówniany obiad w knajpie obok tej co wczoraj i ładujemy baterie na jutrzejszą drugą część zwiedzania oraz nocny pociąg do Nha Trang. Jutro idziemy w mniej zatłoczoną część miasta polować na wietnamskie Pagody.



Rano musimy ruszyć dupska, bo o 10:00 jest hotelowy check out. Wcinamy rączo śniadanie, ogarniamy kuwetę i idziemy oddać pipkom z dołu klucz. Zostawiamy bagaż w recepcji i idziemy sobie. Pierwsza do golenia Dieu De National Pagoda. Potem idziemy do pagody Chua Ong.



Dieu De Pagoda jest trochę z dupy - brudna i pełna modlących się ludzi. Park dookoła jest zaniedbany, w drodze brakuje płyt chodnikowych. Pagoda jest jednak blisko centrum, a w dodatku po drodze do Chua Ong, zatem i tak warto tu przyjść. Druga pagodzina za to nadrabia. Wygląda bardzo niepozornie zza płotu. Aktualnie jest w remoncie, jednak część jest już skończona. Chua Ong przepełniają żywe kolory ciekawe smocze figurki. Bardzo nam się tu podobało.



Przy tej samej ulicy co Chua Ong jest od groma fajnych i przeklimatycznych kawiarni. Polecamy pieprznąć sobie po drodze kawusię. W Wietnamie jest naprawdę pyszna!



Wracając w stronę hotelu wstąpiliśmy na lokalny market z misją kupienia herbaty. Musimy jednak ostrzec - lokale walą w dupę bez mydła! Znamy ceny z marketu, tutaj wołali dwukrotnie więcej. Pazerne pindole ;) Herbatę co prawda kupiliśmy, ale resztę rzeczy musieliśmy chapnąć z marketu. Dziabnęliśmy jesio ostatni obiadek i pojechaliśmy na dworzec. Na szczęście jedzenie było przednie. I to pod samym hotelem! Restauracja (Liberty) ukryła się bezczelnie za winklem. Polecamy ją na maksa.



W Hue raczej 2 noce wystarczą. Chyba, że jest się fanem muzeów lub grobowców, wówczas warto dodać jeszcze jeden dzień.



Dotarliśmy na dworzec i siedzimy już sobie w pociągu. Czeka nas powtórka z rozrywki sprzed kilku dni. Znowu mamy górne wyro i będziemy mieli lokalną Antarktydę :)



POGODA:

Jak na tę porę roku to całkiem niezła. Trochę padało, trochę świeciło słońce. 25/21 stopni.



PODLICZENIE KOSZTÓW (na dwie osoby):

- Pociąg Hue - Nha Trang: $60

- Hotel Ngoc Binh (2 noce): $16

- Herbatki x2 i kawy x3 w hotelu: VND70k

- Wejście do Cytadeli: VND110K

- Zakupki (bagietyx2 VND11k, woda 1,5l x2 VND13k, piciu VND30k, tuńczyk x2 VND40k, warzywa VND40k, owoce VND30k, ciastka VND20k, kubki VND30k, baterie x12 VND11k, pierdoły VND80k, herbata VND20k, zmywacz VND5k): VND350k

- Obiad (1. Dzień), sosnowa knajpa (curry z tofu, ryżem i warzywami, frytki i mieszana surówka, piwko): VND115k

- Obiad (2. Dzień), lepsza knajpa obok, rekomendowana przez LP (bagietki z masłem, 2x fasolka, bekon, plasterek żółtego sera, 2 jajka sadzone, sałatka z wielu warzyw, 2x Cola, piwko): VND120k

- Obiad (3. Dzień), Liberty (2x noodle z warzywami, sałatka ziemniaczana, mix warzyw, herbatka, 5x piwko): VND155k

- Taxi hotel - dworzec: VND34k



Łącznie: $76, VND954k
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • tańczą w Royal Theatre
    rozmiar: 826,12 KB  |  dodano 2 lata temu
     
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
deryngs
deryngs
Magda i Maciek
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 82 wpisy82 170 komentarzy170 2814 zdjęć2814 51 plików multimedialnych51
 
Nasze podróże
12.10.2011 - 16.04.2012
 
 
17.08.2013 - 02.09.2013