2012-04-16 Podsumowanie
Anglia, Londyn Heathrow
Na koniec zostawiamy podsumowanie :) Postaramy się ująć odpowiedzi na pytania, na które sami podczas planowania wycieczki nie mogliśmy znaleźć odpowiedzi. Dla lepszej czytelności, zagadnienia podzieliliśmy na kategorie. Zapraszamy ;p
KOSZTY:
Organizacja wycieczki dookoła świata drożeje z roku na rok o około 10% (na podstawie LP z kilku lat, sporej ilości opinii znajomych, napotkanych po drodze ludzi, innych blogów, forów i takich tam).
Cała wycieczka wyniosła nas 62 tysiące złotych (po 31 na głowę). W cenie tej zawarte jest wszystko:
- bilety lotnicze dookoła świata za około 1800 funtów na osobę (na końcową cenę składa się bardziej przebyty dystans niż ilość lotów),
- ubezpieczenie na 6 miesięcy za około 200 funtów na osobę,
- kampervan w Nowej Zelandii (1750 dolarów nowozelandzkich łącznie),
- ciuchy, śpiwory, przybory kempingowe ze sklepu Decathlon łącznie z 1500 złotych,
- szczepionki (WZW typu A i B, tężec + co kto lubi w zależności od kierunku podróży),
- netbook Samsung N150 nowy za 750zł (dał radę idealnie, 10h pracy na baterii i ładowanie do pełna w godzinę to niekwestionowane atuty),
- 2 loty krajowe w Indiach łącznie około 800 złotych,
- prom między wyspami w Nowej Zelandii,
- dzienny budżet na wszystko pozostałe - spanie, transport lądowy, paliwo, jedzenie, przyjemności, bilety i wszystko inne.
Generalnie koszty organizacji (zapłacone z góry) wyniosły 24 tysiące dla dwóch osób. W trakcie wycieczki wydaliśmy 38 tysięcy złotych łącznie. Czyli w sumie 62 ^^ Qrwa mać, jak to teraz czytam to zdaje sobie sprawę, że to sporo pieniążków hrhr.
Nasz budżet pozwalał nam na w miarę bezstresowe podróżowanie. Tam gdzie to możliwe przycinaliśmy ile się da (najczęściej najtańsze możliwe pociągi, najtańsze nieśmierdzące spanie, zakupy w marketach, unikanie drogich knajp i inne podobne), ale od czasu do czasu mogliśmy sobie pozwolić na trochę ekstrawagancji. Czasem trzeba było obejść się smakiem jak coś (dobry hotel, bilet wstępu, szybki transport i podobne) było totalnie za drogie, ale nie uważamy jakoby miało to rujnować przyjemność z podróżowania :)
ORGANIZACJA PRZED WYCIECZKĄ:
To jest raczej najtrudniejsza część. Przynajmniej dla mnie. Przed wycieczką byłem 100% pedantem, chciałem mieć wszystko z góry zaplanowane, zapłacone, dopięte na ostatni guzik. Teraz trochę mi się zmieniło we łbie i stwierdzam, że nie ma co przesadzać z przedwstępną organizacją i trzeba znaleźć balans pomiędzy planowaniem z góry a bezstresowością, zdrowym rozsądkiem i elastycznością. Oczywiście trzeba wiedzieć gdzie się mniej więcej leci, z kim, za ile i co chcemy zobaczyć. W praniu wyszło jednak, że w większości przypadków lepiej było doorganizować spanie, transport czy nawet kierunek dalszych eskapad na podstawie opinii innych, lepiej zorientowanych ludzi.
Organizację zaczęliśmy od wstępnego określenia budżetu i kierunku lotów. Około 5 tysięcy złotych miesięcznie to był nasz limit. Więcej nie było ani rozsądne, ani potrzebne. Mniej natomiast to tylko udowadnianie sobie i światu że się da ;) Owszem, można to zrobić taniej, tylko nie wydaje mi się żeby ciągła jazda stopem, spanie w najtańszych, śmierdzących dormach, omijanie wszelkich płatnych atrakcji i jedzenie ulicznego syfu to był czyjkolwiek cel wakacji :)
Określając wstępną trasę lotów najpierw ustaliliśmy na czym zależy nam najbardziej. Chcieliśmy zobaczyć (kolejność losowa hehe) Taj Mahal, Mur Chiński, totalnie wiejskie i totalnie miejskie klimaty w Chinach, Angkor w Kambodży, małe tropikalne wysepki, piękne plaże, Nową Zelandię, Japonię, Amerykę Południową, Meksyk, Rarotongę i Koreę Południową. Co ciekawe, nie wiedzieliśmy wcześniej nawet o istnieniu takiej wyspy jak Rarotonga :) Miałem na kompie piękną tapetę przedstawiającą tropikalny krajobraz i łajbę zacumowaną przy brzegu z widokiem na lagunę. Na łajbie była nazwa rezortu. Wygooglowałem go i pomyślałem że byłoby fajnie to zobaczyć hrhr. Teraz sobie siedzę w jacuzzi przy tej samej lagunie i bezczelnie piszę bloga ;)
Nakreśliliśmy sobie kilka przykładowych planów i wysłaliśmy wstępne zapytania do kilkunastu firm (w Polsce, Anglii i Stanach) zajmujących się biletami lotniczymi dookoła świata.
Szybko się okazało, że najlepsze ceny oferują angielskie firmy. Stany były jakieś 30% droższe. Obsługa klienta była wyśmienita w obu krajach. Na moich kilka konkretnych zapytań o różne trasy dostałem w ciągu jednego dnia roboczego konkretne odpowiedzi wraz z cenami, tabelami i nawet numerami lotów. Kilka dni później zaczęły odpisywać polskie firmy. Ceny prawie dwukrotnie wyższe niż za to samo u zagranicznej konkurencji (nawet te same numery lotów trololol) i szybkość i jakość obsługi 100 lat za murzynami ;) Dodatkowo na stronę A4 pytań dostałem 2 strony A4 odpowiedzi z UK i USA oraz 1-2 zdania z firm z Polski. Huh. Prosty wybór - skorzystamy z usług firmy angielskiej - Travel Nation (www.travel-nation.co.uk).
Na początku zdziwiłem się, że firmy 'around the world' podają wszystkie konkretne informacje dotyczące konkretnych tras - włączając w to nazwy linii lotniczych, numery lotów i nawet ich godziny. Nikt przecież nie pracuje za darmo, zatem wydawać się może, że korzystając z usług pośredników cena końcowa za wszystkie loty będzie wyższa niż jakby zamówić je z osobna samemu. Sprawdziłem (zajęło mi to z pół dnia lol) różnicę w cenie pomiędzy rezerwacją osobiście wielu biletów u różnych linii lotniczych, a rezerwacją jednego zbiorczego biletu u pośrednika, przykładowo Travel Nation. Skorzystanie z usług zewnętrznej firmy (dotyczy w 100% identycznych tras) jest znacznie tańsze! Dodatkowo wygodniejsze i bezpieczniejsze. Można (najczęściej) bez dodatkowych opłat zmieniać daty lotów (a czasem i całe loty) wysyłając dwuzdaniowego maila do agenta. How cool is that?
Mając odpowiedzi na nasze zapytania, trasa w większości wyklarowała się sama. Niestety, w związku z tsunami i trzęsieniami, musieliśmy odpuścić Japonię. Po dokładniejszym zastanowieniu doszliśmy do wniosku, że 6 miesięcy to za mało czasu żeby zrealizować całą naszą listę. Wykluczyliśmy zatem obie Ameryki i tamte rejony.
Będziemy na 100% w Indiach, Chinach i w Singapurze. Z Chin do Singapuru można z powodzeniem jechać lądem przez Wietnam, Kambodżę, Laos, Tajlandię i Malezję. Mamy ograniczony budżet, azjatyckie państwa po drodze są ciekawe i niedrogie, dorzucamy je do listy. Z Singapuru do Nowej Zelandii po drodze mijamy Indonezję, Filipiny i kilka innych ciekawych państw. Wybieramy Indonezję, bo podobało nam się Eat, Pray, Love mweheh.
Lecąc dalej (w stronę NZ) mamy przymusowy przystanek tranzytowy w Australii (Sydney lub Melbourne). Magda ma rodzinkę w Melbourne, ja mam rodzinkę w Canberze (po drodze do Sydney), Sydney nie wypada ominąć będąc tak blisko (nie stać nas na hotel, ale jest przecież Couch Surfing hehe). Nie ma znaczenia czy zostajemy w Australii godzinę zmieniając samolot czy kilka dni czy tygodni. Nie ma też znaczenia czy wlatujemy i wylatujemy z Melbourne lub Sydney czy wlatujemy do Melbourne i wylatujemy z Sydney. I tak przelatujemy tędy, decydujemy się zatem zabawić chwilę także w Australii ;)
Dalej Nowa Zelandia - droga jak cholera, ale nie odpuszczę hrhr. Po NZ niech się dzieje wola Boga, ja już jestem spełniony ^^ W drodze powrotnej przelatujemy przez wspomnianą Rarotongę, gdyż jest idealnie na naszej drodze do domu. Z Rarotongi lecimy przez Los Angeles do Anglii. W LA zabawimy tylko kilka godzin, ponieważ miałem mieć tylko wizę tranzytową (a dostałem turystyczną). Chcieliśmy zmienić trochę plan, żeby być 2 tygodnie na Raro i tydzień w LA, ale niestety lot (jest raz w tygodniu) na taką datę był już pełny. Trudno, do Stanów i tak wrócimy jeszcze hrhr.
Mamy zatem wstępny plan lotów. Teraz pozostaje tylko czytanie, pytanie, blogowanie i trochę szczęścia. Sprawdziliśmy czy jest możliwy transport z miejsc A do miejsc B, gdzie przekraczać granicę między państwami, czy są w danych krajach autobusy czy pociągi, czy lepiej jeździć w dzień czy w nocy, pogodę, kursy walut, wstępnie i bardzo ogólnie ważniejsze atrakcje i orientacyjnie ceny. Na tej podstawie powstał dokument - tabela, zbierający do kupy nasze przykładowe i wstępnie sprawdzone miejsca do odwiedzenia. Jak w praniu nie wyjdzie lepiej, wówczas zawsze wiemy gdzie jedziemy dalej oraz ile poglądowo dni możemy spędzić w danym miejscu.
Wydrukowaliśmy też te części LP (Lonley Planet), które dotyczyły naszej wstępnej trasy przejazdowej. Dzięki temu zamiast 11stu wielkich książek, mieliśmy 11 niewielkich spiętych wydruków i bez wyrzutów sumienia wywalaliśmy po kolei nasze home made LP wyjeżdżając z danego kraju.
Mamy już budżet, bilet dookoła świata i wstępną trasę lądem. Musimy ogarnąć jeszcze sprawy medyczne, ubezpieczeniowe, wizowe, ciuchowe, sprzętowe i organizacyjne wyjeżdżając na tak długo z kraju.
Należy zrobić podstawowe badania, załatwić dentystę i po konsultacji z lekarzem ds. chorób zakaźnych zrobić potrzebne szczepionki. Dobrze jest mieć przy sobie podstawowe leki i inne takie: plasterki, wapno, antybiotyk, paracetamol, clotrimazolum, leki przeciwbólowe, na sraczkę i przeciw sraczce :)
Koniecznie trzeba załatwić ubezpieczenie na cały okres podróży. To inwestycja rzędu 200 funtów, ale spokojne sumienie jest więcej warte. Miałem trochę przygód z zapaleniem ucha, byłem u lekarza w Australii i na Rarotondze, musiałem kupić trochę leków, po zwrocie z ubezpieczenia będę na zero ;)
Mając wstępny plan, polecamy załatwić sprawy wizowe najszybciej jak jest to możliwe! W praktyce zawsze zajmuje to więcej czasu niż powinno i potem są problemy. Konsulat Indii miał załatwić sprawę w cztery dni robocze, a zamiast tego dostaliśmy paszporty po trzech tygodniach. Dlatego musieliśmy załatwiać wizę do Chin w Indiach i do Stanów w Australii. Też tak można, ale szkoda wakacyjnego czasu.
Wypada też sprawdzić średnie temperatury i opady w odwiedzanych miejscach. Dzięki temu można lepiej dobrać rzeczy pakowane do plecaka i spakować się bardziej kompaktowo. Nie ma też niespodzianek. Przykładowo jakbym nie sprawdził pogody, to dopiero w Pekinie w krótkich spodniach zorientowałbym się, że temperatura schodzi na minus ;)
Zależnie od charakteru i potrzeb, proponujemy zaopatrzyć się w stosowny sprzęt. Przykładowo ja nie wyobrażam sobie podróżowania bez notatek, GPSa i ogólnie smartfona pod ręką. Ale to tylko ja ;)
Przygotujcie się też psychicznie, że jak zdecydujecie się na kilkumiesięczną wycieczkę, wówczas pracodawcy może się to nie spodobać (mimo, iż pewnie będzie zazdrosny hehe). Rezygnacja z pracy to praktyka codzienna u podróżników i nie ma się czym stresować. Zawsze po powrocie jest większy power na znalezienie jeszcze lepszej roboty. Wycieczka dookoła świata to dobry początek do zmian na lepsze w karierze, a nie powód do rozpaczy po stracie dotychczasowej pracy.
ORGANIZACJA PODCZAS WYCIECZKI:
Trochę z przygotowanej tabeli, trochę na freestylu, jakoś się udało ;) Tak naprawdę to jest znacznie łatwiej organizować sprawy w drodze mając na uwadze czynniki, których nie brało się pod uwagę w domu przy komputerze. Zawsze spotka się lokalnych ludzi, innych podróżników i natrafi się na cokolwiek innego - plakat, ulotkę, gazetę czy objawienie Pańskie, dzięki czemu trzeba lub po prostu ma się ochotę zmienić wcześniej przemyślane plany.
Z domu nie da się zaplanować wszystkiego idealnie! I nie ma się co tym stresować :) Dla przykładu, w Chinach nawet nie planowaliśmy odwiedzać naszego faworyta - wioski Tiantou. W Indiach nie planowaliśmy zajechać do Backwaters. W Gilis w Indonezji nie mieliśmy płynąć na Gili Meno. W Jakarcie mieliśmy spędzić 2 dni (a nie spędziliśmy ani jednego tak było ohydnie) i tak dalej :)
Trzeba tylko pamiętać: ZAWSZE należy 10 razy sprawdzać wszystkie bilety, nikomu na ulicy w biedniejszych częściach Azji nie można ufać i zawsze trzeba uważać na swoje karty, pieniądze i paszporty. Najczęściej zwykły zdrowy rozsądek i trochę zapobiegliwości wystarczą :)
NAWIGACJE, MAPY, SPRZĘT:
Lubisz mapy? Twój wybór ;) Nie wyobrażam sobie życia bez dobrego GPSa. Kurewsko polecam OSMAnd+ na Androida i Google Maps. Google Maps są ogólnie świetne, ale nie wszędzie działają. Dodatkowo nie można zmieniać nazw ulubionych punktów. Czasem też mapy są zbyt ogólne. Tam gdzie nie radzi sobie Google Maps, tam świetnie radzi sobie OSMAnd+. Polecam poświęcić chwilę czasu na naukę obsługi OSM. Warto :)
Znamy hardkorowców co na kilka miesięcy nie biorą żadnej elektroniki. No bez jaj ;) Zdjęcia, obróbka zdjęć (niestety na Geoblogu są gołe, nieobrobione foty - dopiero pod koniec wyjazdu zaczęliśmy każde zdjęcie obrabiać odpowiednio), GPS, jakiś filmik czasem, książki w smartfonie (przecież nie będę woził makulatury), muzyka i gry to elementy, z którymi z własnej woli się nie rozstanę ;) Mamy za to inną strategię. Nie siedź na kompie 90% wakacyjnego czasu, a korzystaj z elektroniki jak jest to potrzebne, gdy jesteś chory lub gdy pada deszcz. Samokontrola wystarczy, nie trzeba traktować gadżetów jak nałogu. Nie biorąc na pół roku smartfona czułbym się tak mądrze, jakbym nie wziął ze sobą majtek ^^
Mieliśmy ze sobą jednordzeniowego netbooka na Atomie (Samsung N150) z 2GB ramu (działa znakomicie), smartfona Samsung Galaxy S2 początkowo 2.3.4, teraz 4.0.5 z kamerą HDR i od przejścia na ICS także z panoramą, lustrzankę Pentax K-x + 2 obiektywy Sigma (stałka 30mm 1:1.4 + tuba 50-150mm 1:2.8 II). Super sprzęt, ale czego brakowało? Szerokokątnego obiektywu! Głupi my. Mój smartfon miał 2x większy kąt, dlatego część zdjęć musiała być z telefonu zamiast z lustra. W związku z tym jest znaczna rozbieżność między jakością poszczególnych zdjęć. Poprawimy się następnym razem, obiecuję ;)
PŁATNOŚCI, KARTY, WALUTY, BANKOMATY:
Wbrew pozorom, w każdym odwiedzonym przez nas kraju są bankomaty. Nie ma najmniejszego problemu z wybraniem pieniążków. W Kambodży można za wszystko płacić amerykańskimi dolarami (widzieliśmy w sumie tylko jeden bankomat w Agrze). W Tajlandii za wybranie kasy bankomaty liczyły ekstra za transakcję. Bardziej opłacało nam się wymienić USD na tajskie bahty.
Karta kredytowa (z wystającymi literkami) jest konieczna do niektórych rezerwacji i TRZEBA mieć kartę kredytową jadąc na wycieczkę dookoła świata.
Do wybierania pieniędzy z bankomatu zawsze używałem w Europie karty Visa. Jednak poza Europą najpopularniejsza jest karta debetowa MasterCard i właśnie w taką kartę proponujemy się zaopatrzyć. Ani razu (poza jednym przymusowym incydentem w Wietnamie) nie zapłaciliśmy nic ekstra za transakcję. Trzeba tutaj pamiętać, że nawet w granicach jednego kraju w części bankomatów pobierana jest prowizja, a w części jej nie ma. Bankomat o ewentualnej prowizji informuje. Zawsze można skasować transakcję. Z tego co teraz pamiętam, w Indiach i w Chinach darmowy był HSBC, w Wietnamie Vietbank, w Australii, Nowej Zelandii i na Rarotondze ANZ Bank. Karty i rachunki mamy z mBanku.
Mieliśmy ze sobą około 1500 amerykańskich dolarów. Ilość ta okazała się idealna i starczyło akurat na całą Kambodżę, Tajlandię i jakieś $150 zostało, to wymieniliśmy to na NZD ;)
PRZEMYŚLENIA:
Skąd w ogóle był pomysł na wyjazd? Rok temu Magda stanęła za moim fotelem prezesa i oświadczyła, że fajnie byłoby polecieć na wycieczkę dookoła świata. Spojrzałem na nią drwiąco i puknąłem się w łeb. A co z pieniędzmi, karierą, dalszą edukacją, certyfikatami, zmianą mieszkania i naszym europejskim piwem?
Otóż zaprawdę powiadam Wam, że wszystkie wspomniane rzeczy nie uciekną ;) Czuję za to, że dzięki odwiedzeniu kilkunastu krajów i kilkudziesięciu miast, wiosek i różnych miejsc na naszej trasie, zmienił się trochę pogląd na różne sprawy.
Polska nie jest biednym krajem pełnym plebsu ;) Żyjemy w totalnym dobrobycie i cywilizacji. Mamy wszystko, począwszy od gór pieniędzy, idąc przez czystość w kraju, łatwy dostęp do wszelkich informacji, Internetu, elektroniki, morza, gór, lasów, plaż i miłych, najczęściej uczciwych i często wykształconych ludzi ;]
Widząc poziom życia innych ludzi w innych krajach, doceniamy to co mamy i przestajemy nawet myśleć o narzekaniu ;) Z drugiej strony po wizycie w Singapurze czy Australii (szczególnie Melbourne!) widzimy też drugą stronę medalu :) Hrhr - wszystkie doświadczenia niewątpliwie poszerzają horyzonty i zabijają część podróżniczej ciekawości.
Niestety apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego już teraz wiemy, że pojedziemy sobie gdzieś jeszcze za jakiś czas :)
PRZYSZŁE PLANY WYCIECZKOWE:
Mamy jeszcze duuuuuużo miejsc, które chcemy odwiedzić. Przede wszystkim chcemy pojechać do Japonii. Kwietniowa Sakura (święto kwitnących wiśni) i idące z tym w parze darmowe bilety na pociągi to dobry termin. Tylko okaże się jesio za ile lat ;) Korea Południowa także nas kusi :]
Chcemy też zobaczyć Amerykę Południową i Środkową. Zjeździmy ten rejon najtańszym transportem publicznym. Chyba najlepiej zaczynać wycieczkę od najtrudniejszych miejsc, dlatego Ameryka Południowa wydaje się być odpowiednia na start kolejnej przygody.
Później planujemy kupić kampervana i zrobić USA i Kanadę. Tylko tutaj potrzebujemy kilku miesięcy, więc albo na Amerykach, Japonii i Korei się skończy, albo będziemy potrzebowali więcej niż pół roku czy nawet rok hehe.
Teraz ominęliśmy Nepal, oczywiście musimy to kiedyś nadrobić. Fajnie byłoby przy okazji zrobić też górską część Chin.
Chcemy też porządnie zrobić Australię. Podobnie jak w Stanach, jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się być kupno kampera. Tutaj już mamy przynajmniej półtora roku podróżowania, zatem o kolejne miejsca do zwiedzenia będziemy się martwić może później hrhr.
W międzyczasie chcemy także zobaczyć Skandynawię. Ale to już własnym autkiem i podczas urlopu ;)
TOP 30 ODWIEDZONYCH MIEJSC:
Najpierw chcieliśmy zrobić top 10. Za mało. Zróbmy zatem listę top 20. Też za mało ;) Stanęło więc na top 30, ale szczerze mówiąc i top 50 nie stanowiłoby większego problemu :)
Przedstawione poniżej miejsca umieszczamy w kolejności odwiedzin. Nie chcemy się rozwodzić nad tym, które było najpiękniejsze, a które mniej imponujące. Wszystkie miejsca z listy są piękne, każde jest inne i ciężko je porównać. Jedyne co możemy zrobić, to wrzucić kilka zdjęć :) Mimo, iż większość z nich była już na blogu, wrzucamy zwycięzców w jedno miejsce.
Poniżej zamieszczamy naszą listę:
TOP 30:
01. Taj Mahal (Indie, Agra)
02. Rajbag Beach /Plaża Rajbag/ (Indie, Goa)
03. Backwaters /Rozlewiska/ (Indie, Kerala)
04. The Bund (Chiny, Shanghai)
05. Old City (Chiny, Shanghai)
06. Tianzifang Bazar (Chiny, Shanghai)
07. Wielki Mur Chiński /Great Wall of China/ (Chiny, Pekin)
08. Zakazane Miasto /Forbidden City/ (Chiny, Pekin)
09. Spływ Rzeką Li (Chiny, Guilin)
10. Xingping Village /Wioska Xingping/ (Chiny, Xingping)
11. Tiantou Village /Wioska Tiantou/ (Chiny, Tiantou)
12. Angkor (Kambodża, Siem Reap)
13. Petronas Towers /Wieże Petronas/ (Malezja, Kuala Lumpur)
14. Marina Bay (Singapur)
15. Borobudur (Indonezja, Yogyakarta)
16. Gili Meno (Indonezja, Gili Meno)
17. Great Ocean Road (Australia, Melbourne)
18. Beechworth Historic Town /Historyczne Miasteczko Beechworth/ (Australia, Beechworth)
19. Sydney Opera House i Harbour Bridge /Opera Sydney i Most Portowy/ (Astralia, Sydney)
20. Tekapo Lake /Jezioro Tekapo/ (Nowa Zelandia, Twizel)
21. Mount Cook /Góra Cook'a/ (Nowa Zelandia, Mt Cook)
22. Fox Glacier /Lodowiec Fox/ (Nowa Zelandia, Fox Glacier)
23. Pancake Rocks and Blowing Holes /Naleśnikowe Skały i Buchające Dziury/ (Nowa Zelandia, Punakaiki)
24. Cape Foulwind Walkway /Szlak Cape Foulwind/ (Nowa Zelandia, Westport)
25. Tongariro Alpine Crossing /Przeprawa przez Alpy w Tongariro/ (Nowa Zelandia, Tongariro National Park)
26. Wai-o-tapu Thermal Wonderland /Termalny Świat Wai-o-tapu/ (Nowa Zelandia, Waiotapu)
27. Hobbiton (Nowa Zelandia, Matamata)
28. Cathedral Cove Walkway /Szlak Cathedral Cove/ (Nowa Zelandia, Hahei)
29. Auckland Museum /Muzeum Auckland/ (Nowa Zelandia, Auckland)
30. Muri Beach i Muri Lagoon /Plaża i laguna Muri/ (Wyspy Cook'a, Rarotonga)
OGÓŁEM:
Opieprzanie się skończyło, czas zarobić na następną wycieczkę hehe. Sześć miesięcy minęło szybko, czujemy jakbyśmy dopiero wylecieli z Europy :) Gdyby tylko finanse pozwalały, bez wahania przedłużylibyśmy wyjazd do roczku bądź dwóch ;) No, góra trzech hrhrh ^^
Anyway, dzięki że byliście z nami! Mamy nadzieję, że udało nam się nie przynudzić ;) Mój bidny smartfoniasty aż się gładki zrobił od męczenia go pisaniem bloga. Początkowo sam nie wierzyłem, że to w ogóle możliwe, ale na szczęście 4.3 cala to nie 3.5, także wirtualna klawiaturka spisywała się na medal :* Tutaj chciałbym pozdrowić mojego brata i tatę!
Jakby ktoś miał jakiekolwiek pytania dotyczące wycieczki bądź organizacji - śmiało proszę pisać, zawsze odpowiemy z przyjemnością :)
A tymczasem czas pograć w coś normalnego i ochlać się polskiego piwa ^. ^' Yo!