2012-03-15 do 16
Nowa Zelandia, Waikato, Matamata
Jutro wielki dzień sesese. Idziemy zobaczyć Hobbiton w Matamata. Chcieliśmy spać gdzieś w pobliżu, ale nie ma żadnych tanich pól kampingowych. Zostajemy zatem w okolicy Rotorua. Jedziemy nad kolorowe i ładne jeziorko Okareka i cieszymy się widokami, deszczową pogodą (przywykliśmy już) i bardzo ładnym, acz wypełnionym po brzegi kampsajtem za $8 na pysk :)
Zamówiliśmy na necie dwa bileciki na godzinę 13:30. Grubo schudł nasz budżet, ale widocznie tak musiało być - na Hobbitonie przeca szczędzić bym nie śmiał. Z Rotorua do bram Shire jedzie się dwie godzinki. Wstaliśmy sobie spokojnie i udało nam się jesio podjechać nad jezioro Blue Lake w okolicy.
Dotarliśmy. Wielkie nadzieje pokładam w tym miejscu :) Magda dopadła owce przed Shire Cafe i z miejsca stała się fanką LOTRa hrhr. Delektujemy się kawusią i czekamy na autobus. Nadjechał. Pakujemy dupacze do środka.
Hobbiton przegina! Na samym wejściu jesteśmy wbici w ziemię. Najpierw kierowca, a 15 minut później przewodniczka, rzucają ciekawostkami na lewo i prawo; tu wjechał Gandalf. Tutaj były namioty na imprezie pożegnalnej Bilba. Tutaj siedział Bilbo z Gandalfem o zachodzie słońca (a był to w rzeczywistości wschód). Ta buda z tyłu na czas filmowania zamieniona została w drzewo. Tam przy tej kukurydzy Sam stwierdził, że nigdy nie był tak daleko od domu (a było to może 300 metrów od Party Tree). Fajerwerki były prawdziwe oprócz smoka na końcu, który dodany był przez śledzenie światła lasera latającego po trawie. Tu mieszkał Sam, a tutaj jest Bags End (jedna z dwóch chatek, w której pomieszczenia i wystrój istnieją na prawdę); stary dąb na domu Bilba jest sztuczny (w LOTR było to prawdziwe pocięte drzewo, w Hobbicie już jest identyczne, sztuczne; w obu przypadkach miało pół miliona sztucznych liści z Tajwanu). Na planie pracowało 400 osób, jedli trzy razy dziennie trzydaniowe spasione posiłki. Na prośbę Jacksona i za odpowiednią opłatą, drogi dojazdowe do Hobbitonu wykonało ciężkimi maszynami wojsko z Nowej Zelandii. Farma, na której kręcono trylogię i Hobbita jest prawdziwa i należy do rodziny Alexander. Na potrzeby Hobbita, dobudowano kawałek Hobbitonu. Codziennie pasie się tutaj 14 tysięcy owiec. Członkowie rodziny Alexander jako jedyni spoza ekipy filmowej mogli być na planie kręcenia Hobbita.
Odwiedzając Hobbiton teraz, trafiliśmy na najlepszy możliwy okres - niecałe 4 miesiące temu zakończono tu nagrywać kadry do nowego, dwuczęściowego prequelu LOTR - Hobbita. Wszystko było odnowione, szczegółowość miejscówki lepsza niż podczas kręcenia LOTR, całość jest świeża i wspaniale zachowana. Drogie (66 dolarów na osobę), ale warte jak cholera.
Dodatkowo po tak świetnej wycieczce, można nakarmić małe i duże owce. Fun dla gejów i dziewcząt ;)
Zbieramy się i śmigamy w stronę Tairua. Sporo ciekawych rzeczy jest tam do ogarnięcia. Zapraszamy do następnego wpisu :)
POGODA:
Najlepsza ever - 23 stopnie w dzień, 15 w nocy. Słońce, trochę białych chmurek, idealnie na przechadzkę po Shire.
PODLICZENIE KOSZTÓW:
- Kamping (podstawowy), 1 noc, Lake Okareka Scenic Reserve: NZD16
- LOTR Hobbiton: movie set & farm tours: NZD132
- 2x Cappuccino w Hobbitonie 7 + mała kawka czarna 2 + ciasto czekoladowe 3.5: NZD12.5
ŁĄCZNIE: NZD160.5