2012-03-02 do 03
Nowa Zelandia, Otago, Twizel
W okolicy niewielkiego miasteczka Twizel jest tak kurewsko pięknie, że ciężko znaleźć słowa żeby to opisać. Piotrek Jackowski (aka Peter Jackson) także jest tego samego zdania i w LOTR (Lord of the Rings, Władca Pierścieni) zdecydował się wykorzystać ekstremalną i niewyobrażalną magię, zajebistość i dupokopliwość tegoż miejsca. Welcome to Gondor.
Samo miasteczko (1k mieszkańców) jest tutaj generalnie nieistotne ;) Powstało w 1968 jako baza przy konstrukcji położonej w pobliżu elektrowni wodnej. Po skończeniu prac w 1984 miało zostać opuszczone, rozebrane i rozkradzione :) Ale nie zostało. Ziemia w okolicy podrożała, mimo to powstało kilka niedrogich opcji spaniowych, restauracji i turystyczne centrum informacji. Twizel stało się ulubionym miejscem w okolicy dla backpackersów. A i nam się przydało, gdyż we wspomnianym centrum informacyjnym dostaliśmy magiczną książeczkę - Conservation Campsites (DOC - Department of Conservation), gdzie można znaleźć lokalizacje podstawowych, niezasilanych i bezprysznicowych pól kampingowych w cenie od 8 do 18 dolarów za noc z camperem za dwie osoby (jest też kilka darmowych). Gwoli przypomnienia tylko napiszę, że zasilane miejsca na kampingach są dostępne w cenach od 32 do nawet 60 dolarów.
Musimy trzymać się budżetu (chociaż wiemy, że skasowanych ekstra 250 dolarów za 'high season' już i tak nie nadrobimy), zatem w miarę możliwości będziemy ogarniać schemat: jedna nic na zasilanym campsite (z kuchnią, tv/lounge room, ciepłym prysznicem) na dwie noce w podstawowym campsajcie (bez prądu, bez prysznica, bez kuchni, najczęściej z jednym kiblem na 30 osób). Trzeba tutaj wspomnieć, że każde jedno pole kampingowe na którym byliśmy było czyste i świetnie zorganizowane (bez względu na cenę).
Korzystając dwie noce pod rząd z podstawowych kampingów można ponarzekać na dwie rzeczy. Brak ciepłego prysznica = chlapanie dupki w misce z zimną wodą (hardcore jak jest czasem kilka stopni wieczorem) i brak prądu = ograniczona możliwość korzystania ze smartfona (gdy nie ma się ładowarki samochodowej, szczególnie gdy smartfon to GPS, blog, AP dla laptopa, Internet, PSX, konwerter, prognoza pogody i takie tam) i laptopa. Bez 220V oczywiście nie ma też tostów ani wrzątku z elektrycznego czajnika :)
Teraz wróćmy do widoków. Nie mogę się powstrzymać. JA PIERDZIELĘ! Ulżyło :) W okolicy są dwa jeziora - Tekapo i Pukaki. Oba piękne. Tekapo szczególnie. Właśnie tutaj widać panoramy z Gondoru. Z dziką rozkoszą wybralibyśmy się na wycieczkę śladami ekipy LOTR, ale dwugodzinna przyjemność to wydatek rzędu 79 dolarów na osobę. Widoki widać z dołu. Musimy olać, ale decyzja ta nie przyszła łatwo ;)
Jeszcze raz wróćmy do widoków hrhr. Wyobraźcie sobie krystalicznie czyste błękitne wielkie jezioro. Teraz dodajcie do tego Gondorowe łąki i pagórki. Dodajmy jesio wielkie góry dookoła (w tym Mount Cook). Górskie szczyty pokryte są śniegiem. Do tego wszystkiego na wzgórzu stoi stary kamienny kościół, który wraz z najczystszym powietrzem na południu południowej wyspy dowalają do pieca. Niesamowite. 11/10. Wsio.
POGODA:
Piękna, idealna, niesamowita. Każdy oddech to przegięcie pały. Rześkie powietrze, świetna widoczność i jeszcze lepsze słońce. 20 stopni w dzień, 8 w nocy.
PODLICZENIE KOSZTÓW:
- Kamping (zasilany), 1 noc, Lake Tekapo Motels and Holiday Park: NZD40
- Prysznic: NZD2
- Paliwo 38l: NZD80.5
ŁĄCZNIE: NZD122.5