Geoblog.pl    deryngs    Podróże    Na Końcu Świata    Tranzyt - z Jakarty do Yogyakarty. Stolica Indonezji. W skrócie: syf ;)
Zwiń mapę
2012
14
sty

Tranzyt - z Jakarty do Yogyakarty. Stolica Indonezji. W skrócie: syf ;)

 
Indonezja
Indonezja, Jakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24799 km
 
2012-01-14
Indonezja, Java, Jakarta

Witamy w Indonezji :) Pierwsze co ukazało się naszym oczom to standardowe średniej klasy lotnisko. Ludzie się uśmiechają, zapach jest neutralny, nie jest źle. Jakarty jeszcze nie czuć - do stolicy z lotniska jest z 20 czy tam 30 kilometrów.

Musieliśmy kupić wizę turystyczną za $25 od osoby i wypełnić tonę papierów. Pytali się nas czy handlujemy bronią, dziećmi i czy mamy narkotyki hrhr.

Po wyjściu z lotniska rozpoczął się atak taksówkarzy. Ignore mode on i idziemy 100 metrów w lewo do okienka biletowego. Kupujemy bilet za IDR20k od sztuki i chwilę później siedzimy sobie w eleganckim lotniskowym autobusie zmierzającym do dworca Gambir Central.

Zbliżając się do miasta powietrze gęstniało. Szczyty wysokich budynków ginęły w smogu. Mijane po drodze dzielnice slumsów przywodzą na myśl obrazy z indyjskiego Mumbaju. Rzeka pełna śmieci, obdrapane budynki i wiszące kable wysokiego napięcia dopełniają całości ;)

Dotarliśmy na dworzec. Kierowca autobusu otworzył drzwi. Dyfuzja klimatyzowanego powietrza autobusowego w powietrzu z dworu była tak silna, że worki foliowe leżące pod autobusem zaczęły latać. Smród spalin, brud, smog, syf i lepkie powietrze. You hate it or love it ;)

Założyliśmy plecaki i udaliśmy się prosto do kas biletowych na dworcu kolejowym. Szukając stosownego okienka jakiś fanatyk przyczepił się Magdy i chodził równo 2 metry za nią, dopóki jakiś lokalny gostek go nie przegonił. Nas się nie słuchał ;)

Przy kasie obeszła nas grupa kilkunastu osób i dziwna atmosfera unosiła się w powietrzu. Na szczęście po krótkiej chwili przyszło dwóch policjantów i grzecznie poczekali, aż kupimy bilety i odejdziemy spod okienek. Decyzja o zostaniu tu na noc podjęła się sama hehe.

Kupiliśmy bilety na nocny pociąg do Yogyakarty. Wyjeżdżamy o 20:35. Bilety były najdroższe ze wszystkich, jakie kupiliśmy podczas naszej całej wycieczki i kosztowały 30 dolarów (za osobę). Lol. To prawie tyle co za bullet train w Chinach z tą różnicą, że bullet trainem mieliśmy do przejechania prawie 1500 kilometrów. Tutaj mamy trzykrotnie mniej. Dodatkowo nie ma wagonów typu sleeper, są tylko krzesła. Za taką kasę spodziewamy się totalnego spasu. Same bilety to nasz budżet na cały dzień na dwie osoby.

EDIT:
Pociąg za takie pieniądze to trochę świństwo ;) Standard jak chińska tania druga klasa (tutaj jest teoretycznie pierwsza, innej w ogóle nie było). Jakby bilet kosztował 2x mniej, to byśmy nie narzekali :)

Mamy ponad 5 godzin do odjazdu. Idziemy na ice tea do jednej z dworcowych knajp (ceny dość wysokie) i planujemy czas, jakim tutaj dysponujemy. Wrzucam do GPSa kilka sights'ów z Lonley Planet, dajemy plecaki do płatnych szafek (IDR2k za godzinę za oba plecaki) i idziemy się przejść.

Plan wycieczki nie jest skomplikowany i skupia się na okolicy dworca (centrum miasta). Zaczynamy od Monument National, skąd idziemy sobie przez Immanuel Church, Gedong Pancasila, Catholic Gereja Katedral i kończymy przy Masjid Istiqlal.

Trasa to max 5 kilometrów. Fajna była tylko Katedra. Reszta to kupa jakich mało. Ikoną Jakarty jest Monument National. Grubo. To nic innego jak żelbetowy słup obsadzony kwiatkami i stoiskami z naganiaczami. Dobrze, że wejście jest za free, bo bylibyśmy źli ;)

Na koniec zwiedzania mamy prawdziwego orzeszka - Masjid Istiqlal. To największy obiekt (świątynia) tego typu w Jakarcie, czy tam nawet w całej Indonezji. Whatever :) Istiqlal jest na co drugiej widokówce z Jakarty. Lol. Stojąc przed nim, gdyby nie to że byłem pewny że GPS się nie myli nawet nie wiedziałbym że jesteśmy na miejscu. Cały Masjid Istiqlal wygląda jak wielopiętrowy parking samochodowy. Dodatkowo taki brzydki, przy starej galerii na prowincji. Tylko kopuła na dachu zdradzała jego przeznaczenie hrhr.

Latając tak po zapierających dech w piersiach obiektach zrobiliśmy się głodni. Chcieliśmy kupić jakieś banany, ale przy ulicy jeden banan ważył pewnie z kilogram, tyle w nim było ołowiu. Knajpy uliczne są epickie, czyste restauracje są za drogie, idziemy do Pizzy Hut.

Konkluzja z Jakarty - omijać szerokim łukiem.

POGODA:
Okropna i lepka. Lekko 30 stopni, co godzinę deszcz, który parując zwiększa doznania z wąchania Jakarty.

PODLICZENIE KOSZTÓW (dla dwóch osób):
- Pociąg Jakarta - Yogyakarta (nocny, krzesło, AC): IDR570k
- Szafki na plecaki na dworcu (3 godziny): IDR6k
- Herbatka mrożona na dworcu: IDR12k
- Zakupki (woda IDR5k): IDR5k
- Obiad, kolacja, śniadanie i jeszcze raz obiad, Pizza Hut (set promocyjny: duża pizza + chlebek z białym sosem, czosnkiem i serem + dwa soki owocowe + gratis druga pizza (średnia) + gratis 2x pyszny makaron w sosie śmietanowo - serowym): IDR116k

Łącznie: IDR703k
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
deryngs
deryngs
Magda i Maciek
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 82 wpisy82 170 komentarzy170 2814 zdjęć2814 51 plików multimedialnych51
 
Nasze podróże
12.10.2011 - 16.04.2012
 
 
17.08.2013 - 02.09.2013