2012-03-13 do 14
Nowa Zelandia, Bay of Plenty, Waiotapu
Docieramy w końcu na kampsajt. Chcemy zapłacić, ale skończyły się dokumenty rejestracyjne i koperty (w podstawowych DOC campsites jest rejestracja samoobsługowa). Śpimy na jana.
Rano jedziemy do Wai-o-tapu Thermal Wonderland - najbardziej kolorowej okolicy wulkanicznej w Nowej Zelandii. Cała paleta kolorów pojawia się w jeziorach, basenach, kraterach, tarasach mineralnych, a nawet w parze wodnej. Dodając do tego piękny gejzer Lady Knox, dostajemy wybuchową mieszankę za 32.5 dolara na łeb. Lepiej pieniążków wydać się nie da. Punkt obowiązkowy.
Aby w pełni docenić walory Wai-O-Tapu (świętych wód), do Thermal Wonderland najlepiej przyjechać przed 10 rano. Codziennie o 10:15 eksploduje gejzer Lady Knox. Widok jest niecodzienny. Przed 11stą udaliśmy się na spacer po okolicy. Przejście przez wszystkie szlaki (są trzy) zajmuje z dwie godzinki wolnym krokiem. Leniwce i obiboki mogą zrealizować tylko jeden szlak, też jest taka opcja. Champagne Pool (pomarańczowe) albo Devil's Bath (zielone) są totalnie przegięte. Całość ma 10/10.
Dosłownie kilometr dalej na północ od Thermal Wonderland jest sobie błotne jeziorko. Jakoś tak ze Shrekiem się kojarzy ;) Dobry i pocieszny spot.
Śmigamy do Rotorua na campsite z naszej ulubionej serii 'Family Parks'. Poczilałtujemy się trochę, porobimy fotki i wpisy na bloga hrhr. Yo!
POGODA:
Świetna. Cieplutko, lekki wiatr, nic dodać nic ująć.
PODLICZENIE KOSZTÓW:
- Kamping (podstawowy), 1 noc, Rarewhakaaitu Recreation Reserve: NZD0 (brak kopert na pieniążki)
- Paliwo: NZD75
- 2x Magnum: NZD5
- Wejście do Wai-o-tapu Thermal Wonderland: NZD65
ŁĄCZNIE: NZD145